Witam się listopadowo:)
Na całe szczęście pogoda nas w tym roku rozpieszcza:) W tamtym roku o tej porze już leżał już śnieg.
Nie lubię zimy, pewnie to już pisałam zeszłej ale taka jest prawda. Uważam, że śnieg w mieście jest przereklamowany. Powinien padać w górach dla lubiących sporty zimowe, ale w mieście na chodnikach i jezdni jest absolutnie nie potrzebny.
Ale dosyć o śniegu- na razie jest ciepło i słonecznie i niech tak pozostanie najlepiej do wiosny:)
jakiś czas temu wróciłam do krzyżyków. Nie jestem jakąś genialną hafciarką ale lubię to od czasu do czasu.
Pisałam już o moim marzeniu wyhaftowania Audrey, która ma pasować do Marlin wiszącej już na ścianie.
Idzie mi to dosyć opornie, ciągle mam mało czasu i nie wiem kiedy skończę:(
zaczęło się tak:
potem było tak:)
a teraz jest tak- i ni cholery nie mogę ruszyć dalej:(
Sporo liczenia i czasu mało, ale chciałabym przed grudniem skończyć:) mam nadzieję, że mi się uda- proszę o trzymanie kciuków:)
pozdrawiam
martusik
Dzięki za odwiedziny u mnie:)) Za Twoją Audrey będę mocno trzymać kciuki, bo pięknie haftujesz:)) Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zamieszczenie zdjęcia z pracą Męża. Doceniamy to bardzo, tzn ja i mój żołądek.
OdpowiedzUsuńHunter