Luty upłynął pod znakiem pracy, robótek i czekania na wiosnę.
Upłynął też pod znakiem zawiedzionych nadziei, że ludzie nas otaczający są dobrzy.
Moje początki z poprzedniego postu mają swój ciąg dalszy. Niestety nie miałam tyle czasu ile bym chciała. Luty jednak był za krótki.
Serwetka pomału się kończy. Jeszcze wykończenie i będzie można krochmalić.
Gorzej z obrusem z małych kwiatków. Według wyliczeń syna potrzebuje 100 takich. Na razie mam 14 :(
Nic....wracam do pracy.....
Na pożegnanie mój kocur:)
Martusik:)