Uwielbiam haftować.
Jakiś czas temu wciągnęło mnie to bardzo. Nie mam na tym polu jakiś wielkich dokonań ale podoba mi się jak coś pięknego wychodzi po postawieniu pierdyliona małych krzyżyków. W tamtym roku jako prostą wprawkę wyhaftowałam M. Monroe. Tak mi się to spodobało, że szukałam podobnego wzoru. Po wielu przygodach udało mi się zakupić wzór Audrey Hepburn.
Zaczęłam i po jakimś czasie
straciłam do niej serce. Nie wiem czemu ale wydawało mi się to niemożliwe abym
ja, niewprawna hafciarka dała radę ją skończyć.
Przedwczoraj wyciągnęłam
kanwę i postanowiłam za wszelką cenę ja ukończyć. Chciałam sobie udowodnić, że
dam radę. I dałam.
Jestem zakochana w tym
hafcie. Będzie wisiała w sypialni na mojej miętowej ścianie w białej ramie.
a tak wygląda skończona. Jeszcze tylko oprawa, która się przedłuża bo rozbiłam auto i nie mam czym po ramę jechać:(
Martusik
Martusik
fiu fiu ekstra!
OdpowiedzUsuńdziękuję:) tak się cieszę tym haftem:) jak małe dziecko nową zabawką:)
OdpowiedzUsuńAle piękny haft !
OdpowiedzUsuń