Znów......tyle sobie obiecywałam, że już nie zaniedbam, że będę pisać w miarę regularnie i .......NIC:(
Ciągle coś robię, do tego praca, dom, obowiązki- bywa, że ostatnio padam na twarz i nie wiem jak się nazywam. Dostałam propozycję od męża, że może na jakiś czas przestać haftować, szydełkować. Nie umiem powiem szczerze. To jedyna rzecz, która mnie autentycznie rozluźnia i uspokaja. To oprócz moich chłopaków jedyna rzecz, dla której chce mi się wstawać rano z łóżka.
Ostatni post zakończyłam na kawałku Magic Dolls")
Oto ona skończona:)
Po niej zrobiłam też następną:)
tu najlepiej widać jak konturki robią całe WOW:)
a teraz "szyje" się trzecia:
Z koszyka z moimi Ufokami skończyłam tylko metryczkę:
W koszyku nadal pozostaje: Nowy Jork, Maki z zielnika oraz jedna paryżanka:(
Powstała też w międzyczasie mała drobnostka dla moich rodziców:) Kupili dom i chciałam jakoś zaakcentować fakt podpisania umowy notarialnej:)
I tyle z haftowania. Z szydełka zaś spadł komplet na ławę:)
Świecznik w dwóch elementów upolowanych na starociach ( szklany tunel oraz srebrny talerzyk)- ubrałam go na jesień:) Do tego serweta. Pierwszy ścieg zwany filetem w życiu:) i nie tak dawno minął rok jak wzięłam szydełko po raz pierwszy do ręki:)
Na grupach na FB gdzie należę zapanowała choroba na dwie rzeczy:
Chustę Virus:)
oraz:
szalik zrobiony salomonem.
Oczywiście mam i ja- obydwie rzeczy....
i tyle na dzisiaj jeśli ktoś mnie jeszcze czyta ...
pozdrawiam
martusik:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz